[Rozmowa] Po prostu zaufaj ciału

Nasze ciało jest niesamowicie mądre. Doskonale wie, czego potrzebuje i co jest dla nas najlepsze w danym momencie. Wystarczy mu zaufać. Zostaliśmy wyposażeni w mechanizm, który doskonale reguluje nasz układ nerwowy. Zapomnieliśmy jednak o tym, że możemy go używać. Każda sesja TRE daje nam coś innego. – Nigdy już nie będziemy tacy sami, nasz układ nerwowy nie będzie taki sam jak wcześniej. Za każdym razem krok po kroku stajemy się inni. Bardziej swobodni. To dobre słowo, „swobodni” pod względem fizycznym i psychicznym.

Z Lucyną Kostkowską TRE® Providerem rozmawia Eliza Czyżewska.

 

Gdybyś mogła w kilku zdaniach opisać czym jest TRE®?

– TRE® to ćwiczenia stworzone przez dr Davida Berceliego wynikające z jego obserwacji i doświadczeń w miejscach gdzie wydarzyły się zbiorowe traumy oraz dodatkowo bazujące na teorii bioenergetyki Alexandra Lowena. Wspomagają one nasz układ nerwowy, zwiększając jego wydolność. Dzięki nim możemy poprawić jakość swojego życia w wielu płaszczyznach. Parę prostych ćwiczeń rozciągająco-wzmacniających uruchamia w ciele drżenia neurogeniczne, które są sposobem na uwolnienie napięć z ciała. Drżenia dzieją się bez naszej woli, jednak w każdym momencie możemy je zatrzymać.

 

Neurogeniczne drżenia, brzmi to bardzo skomplikowanie. A tymczasem to wibracje, które każdy z nas zna z codziennego dnia. Trzęsiemy się, kiedy coś bardzo przeżywamy, kiedy jest nam zimno, boimy się czy jesteśmy podekscytowani.

– Dokładnie. Warto tu wspomnieć, że w naszym mózgu wyróżniamy trzy części: gadzią (pień mózgu), ssaczą (mózg limbiczny) i homo sapiens (korę mózgową). Pod względem fizjologicznym drżenia wychodzą z dolnych części, a więc ssaczej i gadziej, odpowiadających za nieświadome procesy zachodzące w naszym ciele. Drżenia są więc naszą genetycznie zaprogramowaną reakcją na stres. TRE® proponuje, aby te same drżenia wzbudzić w bezpiecznych dla człowieka warunkach. Oczywiście poza drżeniem w procesie możemy doświadczyć także innych reakcji: kołysania, bliżej nieokreślonych wzorców pracy ciała, zmiany temperatury czy emocji.

 

Tego typu drżenia powszechnie obserwowano w świecie zwierząt. Trzęsą się one, kiedy zagrożenie, które napotkały, mija. Niewiele jednak mówiło się o nich w kontekście człowieka, jakby nas to nie dotyczyło, a tymczasem dr Berceli zaobserwował te same wibracje podczas swojej obecności na terenach objętych wojną.

– Tak, zauważył to zjawisko, gdy podczas nalotu bombowego przebywał w schronie wraz z lokalną ludnością. Zgromadzeni tam dorośli ustawili się w kręgu, pośrodku którego znajdowały się dzieci. Jego uwagę zwróciło to, że zebrane tam dzieci w czasie nalotu całe drżą. Nie miało to miejsca w przypadku dorosłych, którzy trwali jak skały. Kiedy odwołano alarm bombowy, dzieci jak ptaszki wybiegły poza schron. Dorośli odczuli ulgę, ale nadal pozostali w napięciu. Ta obserwacja utwierdziła go w przekonaniu, że natura jest na tyle doskonała, że radzi sobie nawet z ogromnym natężeniem stresu w dużych zgromadzeniach ludzkich. Dr Berceli pomyślał, że warto wykorzystać tę obserwację i sprawić, żeby osoby, które nie miały możliwości wyrzucić swojego stresu w trudnych warunkach, mogły to zrobić w bezpiecznej sytuacji.

 

Każda sesja daje nam coś innego. Nigdy już nie będziemy tacy sami, nasz układ nerwowy nie będzie taki sam jak wcześniej. Za każdym razem krok po kroku stajemy się inni. Bardziej swobodni. To dobre słowo, „swobodni” pod względem fizycznym i psychicznym.

 

Początkowo dr Berceli pracował z ludnością zamieszkującą tereny objęte działaniami wojennymi, aż pewnego dnia postanowił przenieść ćwiczenia na grunt codzienności. Nie tylko skrajnie traumatyczne wydarzenia wpływają na nasze życie.

– Tak,  dr Berceli postanowił przenieść swoje obserwacje i ćwiczenia na pracę ze „zwykłym” człowiekiem, który doświadcza stresu każdego dnia. W ten sposób powstało TRE® jako narzędzie i forma regulacji układu nerwowego. W naszych czasach stresu jest jeszcze więcej niż kiedyś. Każdego dnia jesteśmy bombardowani informacjami, najczęściej negatywnymi. Jesteśmy przeładowani i przebodźcowani. Nasz system nerwowy nie potrafi poradzić sobie z taką ilością informacji. Jest ich zbyt wiele w stosunku do możliwości „wyrzucania” ich z organizmu.

 

Dużo mówimy o drżeniach, jednak często zdarza się, że będąc w procesie TRE® nasze ciało nie drży. A stan ten może trwać nawet wiele tygodni. 

– Rzeczywiście tak jest. Jeśli ciało nie drży, oznacza to, że nie czuje się gotowe, żeby pozwolić sobie na cokolwiek. Nie należy się tym przejmować. TRE® nie polega tylko na drżeniach. To zasadnicza część metody, ale po drodze mamy wiele innych doznań, min. zmiany temperatury ciała. Ciało może nie drżeć, a np. pocić się, to też jest jakaś reakcja. Proces pozbywania się napięć z systemu nerwowego wymaga czasu i cierpliwości. Z czasem, powoli nasze ciało będzie „topnieć”. Naprawdę już po kilku sesjach nawet niewielkiego drżenia człowiek czuje, że inaczej oddycha, inaczej żyje.

 

Wspomniałaś wcześniej, że ćwiczenia pomagają nam zwiększyć wydolność czy elastyczność układu nerwowego. 

– Często o tym nie pamiętamy, ale nasz system nerwowy ma określoną pojemność. Na co dzień przeżywamy różnego rodzaju emocje, doświadczamy stresu czy dużego pobudzenia i jeśli nie wyrzucimy tego z organizmu, pozostanie to w naszym ciele.

 

Jeśli ciało nie drży, oznacza to, że nie czuje się gotowe, żeby pozwolić sobie na cokolwiek. Nie należy się tym przejmować. TRE® nie polega tylko na drżeniach. To zasadnicza część metody, ale po drodze mamy wiele innych doznań, min. zmiany temperatury ciała.

 

Stres jest przecież energią.

– Zdecydowanie. A jeśli zgromadzimy w sobie zbyt dużo tej energii i nie mamy możliwości ugruntowania jej czy wyrzucenia z siebie, to pozostajemy tak pobudzeni na długie godziny, miesiące czy lata. W konsekwencji pojawiają się różnego rodzaju choroby: depresje, nowotwory, choroby krążenia i wiele innych.

 

Jesteśmy ewolucyjnie wyposażeni w mechanizm, który pomaga nam regulować pracę naszego układu nerwowego, a tym samym pomaga nam żyć w równowadze, zdrowiu i komforcie. Dobrze byłoby więc korzystać z niego jak najczęściej, a jednak – nie drżymy. Dzieci drżą, czemu my – dorośli to blokujemy?

– Dzieci są bliżej natury. Żyjemy w świecie, w którym jasno powiedziane jest „płaczesz, drżysz – jesteś słaby”, nie nadajesz się do świata, w którym twoim zadaniem jest tylko osiąganie sukcesu za wszelką cenę, gdzie nie ma miejsca na słabość i utratę kontroli. Drżenie postrzegane jest właśnie jako słabość. 

 

Najsilniejsi jednak okazują się ci, którzy mają odwagę okazywać swoje słabości.

– Myślę, że zbyt często o tym zapominamy. Ludzie, którzy uważają, że są silni, nie pozwalają sobie na „słabość” taką jak płacz, drżenie, regeneracja. Ciągle idą do przodu, ciągle są w trybie walki.

 

Z czasem jednak wpadają w błędne koło.

– Załóżmy, że pracujesz w miejscu, w którym przez długi czas, bez chwili relaksu, działasz na adrenalinie.

 

Terminy, odpowiedzialność, pośpiech, konflikty, zła atmosfera w pracy, można by tak pewnie długo wyliczać.

– A po pracy twoje ciało, tak bardzo przyzwyczajone do adrenaliny, szuka jej dalej. Zaczynasz wybierać aktywności, które ci jej dostarczą, np. mordercze ćwiczenia, sporty ekstremalne. Tym sposobem twoje ciało nie odpoczywa, a wieczorem jest ci trudno zasnąć. Rano wstajesz zmęczony, żeby się pobudzić stosujesz używki. Napinasz się ponownie, adrenalina działa i koło się zamka. Znów idziesz do pracy.

 

A to wszystko do czasu. Wszyscy mamy te same mechanizmy, różne doświadczenia i pojemność układu nerwowego, ale jesteśmy w stanie napełniać, do czasu … aż wystarcza nam miejsca.

– Stres będzie zawsze, to nieodłączny element naszego życia. Mamy jednak możliwość regulacji, czyli opróżniania układu nerwowego. To trochę jak z wielką walizką, do której wrzucamy wszystko, co napotkamy każdego dnia. Jeśli tak wrzucamy i nie wyjmujemy z niej nic, w pewnym momencie zabraknie w niej miejsca i pojawią się pęknięcia. Na początku mogą być małe, ale będą rosły. Te pęknięcia w naszym życiu, to np. bolący kręgosłup, szyja, barki, ciągłe zmęczenie, brak koncentracji czy rozdrażnienie. Potem idzie już lawinowo. Ciągle dokładamy do walizki, nic z niej nie wyjmując. Jak pojawi się na niej większe pęknięcie, to wejdziemy w psychosomatykę i poważne choroby. Wtedy jest nam naprawdę trudno.

 

Żyjemy w świecie, w którym jasno powiedziane jest „płaczesz, drżysz – jesteś słaby”, nie nadajesz się do świata, w którym twoim zadaniem jest tylko osiąganie sukcesu za wszelką cenę, gdzie nie ma miejsca na słabość i utratę kontroli. Drżenie postrzegane jest właśnie jako słabość.

 

Zanim pojawią się pierwsze pęknięcia, ciało daje nam bardzo dużo sygnałów. Często odcinamy się od nich, a tym samym od ciała. Nie zwalniamy, nie odpuszczamy, nie chcemy wiedzieć, a tym samym czuć. TRE® uczy nas na nowo kontaktu z ciałem. Otwarcia na to, co ciało do nas mówi.

– To jest bardzo fajny aspekt TRE® – zauważanie sygnałów, które daje nam ciało. TRE® daje nam umiejętność odczytywania, jak w danym momencie czuje się nasze ciało, moje barki, mój brzuch, moje stopy. I nagle okazuje się, że człowiek ma strasznie dużo części ciała. Myślę, że to jest cudowne odkrycie. Przypominamy sobie, że nasze ciało to wspaniała maszyna, która będzie działać bez zarzutu, jeśli będziemy traktować ją dobrze i z szacunkiem. Jeśli jednak o niej zapomnimy, zaczynie się psuć. W konsekwencji przestajemy lubić nasze ciała, zaczynamy oklejać się czymś na kształt zbroi. Nie chcemy dopuścić bólu fizycznego czy bólu emocjonalnego, dlatego obudowujemy się i udajemy, że się nic nie dzieje.

 

Przez większość swojego życia niesiemy naszą wypakowaną po brzegi walizkę. Kiedy zaczyna pękać, zaczynamy działać i najchętniej wyrzucilibyśmy z niej wszystko jak najszybciej.

– Na pracę z TRE® możemy spojrzeć w dwojaki sposób: pierwszy to wyrzucanie bieżącego stresu, drugi to praca nad tym, co zdarzyło się w naszym życiu od samego początku do momentu, kiedy przyszliśmy na pierwszą sesję. Proces TRE® wymaga jednak czasu. Jeśli postanowimy gwałtownie opróżnić naszą walizkę – wyrzucimy wszystko na raz, to nasze ciało może „rozpaść się na kawałki”, a naszym celem jest to, aby pozostało w całości.

 

Jednym z najważniejszych zdań, które towarzyszy nam w TRE® jest „zaufaj ciału”.

– Tak. Nasze ciało jest mądre. Powoli, zgodnie ze sobą, swoimi możliwościami będzie uwalniało poszczególne napięcia. Nie mamy wpływu, w jakim tempie, w jakiej kolejności się to zadzieje. Kilkanaście lat temu wspinałam się na Mont Blanc. W trakcie ataku szczytowego moje ręce potwornie zmarzły. Nigdy nie czułam tak okropnego bólu. Jednak wkrótce po powrocie z gór o tym zapomniałam, nigdy do niego nie wracałam. I wydawałoby się, że nic się nie wydarzyło. Jednak w ciele zapisało się to bardzo mocno na wiele lat. Dopiero kilka miesięcy temu, podczas superwizji z dr Bercelim w Polsce, w trakcie relaksu moje ręce zaczęły drżeć, a z oczu zaczęły kapać łzy. Podczas sesji TRE® przypomniało mi się to wydarzenie, o którym już dawno zapomniałam. Wiedziałam już na pewno, że to ręce z Mont Blanc. Zajęło mi to 5 lat.

 

Jak działa TRE®, jak to obserwujesz z własnej praktyki?

– Pracuję z TRE® od 5 lat. Każdy z nas zanim zostanie TRE® Providerem musi przepracować swoje przeżycia, żeby być gotowym, ugruntowanym i uporządkowanym. Wtedy może bezpiecznie towarzyszyć drugiej osobie. Na co dzień pracuję z różnymi osobami, jest jednak kilka elementów, które powtarzają się ciągle. Po sesjach wszyscy lepiej śpią, lepiej znoszą stres, który ich spotyka, mają większą sprawność ciała, większą elastyczność. Mówią też, że uważniej przeżywają codzienność, dostrzegają detaliczność świata. 

 

Po TRE® wszystko, czego doświadczamy, jest nowe.

Tak, każda sesja daje nam coś innego. Nigdy już nie będziemy tacy sami, nasz układ nerwowy nie będzie taki sam jak wcześniej. Za każdym razem krok po kroku stajemy się inni. Bardziej swobodni. To dobre słowo, „swobodni” pod względem fizycznym i psychicznym.

 

Lucyna, dziękuję bardzo za rozmowę. Powodzenia i spokoju w twojej pracy 🙂

 

LUCYNA KOSTKOWSKA

Jest Certyfikowanym Providerem metody TRE® zarówno w pracy z klientami indywidualnymi, jak i grupami. Uczyła się TRE® u różnych nauczycieli, również u twórcy tej metody dr Davida Berceliego. Z wykształcenia jest historykiem i nauczycielem wychowania fizycznego, z zamiłowania karateką i trenerem personalnym. Posiada 30 letnie doświadczenie w zarówno indywidualnej, jak i grupowej pracy z ciałem. Wykorzystuje różne metody aktywności ruchowej, dopasowując je do możliwości i potrzeb swoich studentów (przedział wiekowy od 12 do 80 lat). Metoda TRE® wspaniale wpisuje się w jej holistyczne podejście do człowieka. Pozytywne efekty metody TRE® obserwuje nie tylko wśród swoich studentów, ale także u siebie. Jest to dla niej fascynujący proces zmian sprawiający, że życie codzienne jest bardziej barwne i interesujące, po prostu łatwiejsze. 

Studio “BeFit” założone przez Lucynę Kostkowską od 20 lat zajmuje się prowadzeniem zajęć poprawiających sprawność fizyczną indywidualnych klientów.